środa, 22 grudnia 2010

Drugi tydzien w Angli

Jak juz wiece z poprzedniego postu, po pierwszym tygodniu bycia w Wielkiej Brytani, znalazlam prace. Pracowalam w Derby co znaczylo ze musialam dojezdzac tam z naszego malego miasteczka. My jeszcze nie mielismy samochodu, wiec musielismy korzystac od znajomych. W tym momencie pojawily sie dwa glowne cele kupic samochod i przeprowadzic sie do Derby. Dzieki moim rodzicom samochod kupilismy jakos na poczatku marca. W miedzy czasie szukalismy mieszkania (domu) ze znajomymi w miescie w ktorym pracowalam. O dziwo, udalo nam sie znalezc 3 sypialniany dom, 5 min od mojej fabryki. To wlasnie tam przeprowadzilismy sie w przeciagu nastepnego tygodnia. Pewnie jestescie ciekawi co ja robilam w tej fabryce. A wiec, moja praca byla bardzo odpowiedzialna, poniewaz wykonywalismy tam ronego rodzaju zestawy medyczne. Miedzy innymi kompletne zestawy do roznego typu operacji, rurki do badan, rury i maski tlenowe, butelki na roznego typu wydzieliny, cewniki (bylo ich kilka rodzajow - od razu z zelem, bez zelu, do samodzielnego uzytku...) itp. Dostalam mnostwo procedur do przeczytania, z ktorych w danym momencie nie wszystko rozumialam - moj angileski byl dobry ale nie az tak :). Firma, w ktorej pracowalam nazywala sie Pennine Healthcare i exportowala swoj towar do 84 krajow na swiecie, w tym rozniez i do Polski. Na samym pocztaku jak rozpoczyna sie prace trzeba ubiegac sie o tzw Home Office - pozwolenie do pracy, za co niestety trzeba zaplacic troche pieniedzy. Nastepnym krokiem jaki trzeba przejsc to jest uzyskanie tzw. National Insurance Number - Narodowego Numeru Ubezpieczenia - cos w rodzaju polskiego ZUS-u. Jest to bezplatne, jednakze tamtejsi urzednicy zawsze zle literowali imiona lub nazwiska. Teraz to nie jest juz taki problem bo pracuja tam polacy. Wracajac do mojej pracy, to musze przyznac ze nie byla ona ciezka, i przebiegala w milej atmosferze.
Z kolei jesli chodzi o jezyk, to bardzo szybko sie podszkolilam, bo w danym momencie bylam tam jedyna Polka, i musze przyznac ze to jest najlepsza metoda nauki jezyka obcego. Fakt faktem, ze jezyk angielski ktorego uczymy sie w Polsce rozni sie troche od tego w angli, chocby dlatego ze w kazdym regionie jak i w naszym rodowitym kraju roznia sie dialekty. Poza tym, jesli ktos w Polsce nie mial nauczyciela ktory spelnil kilka lat w angli, nigdy dobrze nie nauczy wymoy wyrazow. Ja uczylam sie angielskiego przez okolo 8 lat i wierzcie mi przezylam szok. Na samym poczatku zeby zrozumiec co ktos do mnie mowi musialam wybierac poszczegolne slowa z wypowiadanego zdania, zeby cokolwiek zajarzyc. Wkrotce sie to zmienilo, a na dodatek podjelam decyzje ze chce isc do szkoly.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz